Drugi dzień w Genewie, a potem LASSO

Kolejny dzień zwiedzania miasta.  Szybki zakup bułki i wody za 30 złotych i lecimy. Darmowe bilety na komunikację mamy z hotelu, to fajne, bo zauważyliśmy, że mało rzeczy w Szwajcarii jest za darmo, a ceny raczej powalają.
Posiłki w restauracjach podobne. Wyglądają mało zachęcająco i tak smakują. Być może dotyczy to tylko tych knajp wokół których krążymy. Raz kątem oka widzieliśmy zestaw obiadowy dla 4 osób za 600zł i nie było to jakieś ekskluzywne miejsce.
Rzadko kiedy za granicą przeliczamy lokalną walutę na złotówki. Tu to robimy. Po pierwsze jest przy tym sporo zabawy  ( i oniemienia ), po drugie chroni czasem przed zbędnym wydatkiem.
Genewa jest za to bardzo czysta, w sklepach same produkty BIO i Fair Trade. 
Wegańskie BIO fair Trade nam jednakowoż nie smakuje. Brakuje im wyrazistości. Za to dzieci opychały się BIO ryżem za 3fr.
 I było im mało. 
Takie to szwajcarskie początki. Dzień dobry.




Komentarze