Grenoble - słów kilka



Dwa dni w Grenoble minęły nam pod znakiem dużego lenistwa. Brak aktywności wynikał głównie z ciągłych opadów deszczu. Po prostu padało, padał i padało. G i Ł - oboje byli zachwyceni tym stanem rzeczy. Mogli wreszcie porządnie poleniuchować!. My zresztą też:)). Zagraliśmy w: państwa-miasta, statki, kalambury...Przeczytaliśmy więcej niż zwykle. Mamy w sakwach literaturę wakacyjną, czyli naszego Dostojewskiego, tym razem "Idiotę" i dla odmiany T Manna " Doktora Faustusa". Cóż za lektura!!!. Do "Doktora..." podchodziłam już conajmniej dwukrotnie i bez efektu końcowego. Tym razem eureka. Kończę po prostu wybitną ksiąźkę. Żal...


Cóż, pomimo niesprzyjajacych warunków atmosferycznych udaliśmy się na krótki rekonesans miasta. Zaczęliśmy wedrowkę od pl. Andrzeja i Katedry Notre Dame. Następnie spacer po Starym Mieście i promenadzie z malowniczymi kamieniczkami. Za namową G i Ł pojechaliśmy kolejką linową, na pokładzie wagoników w kształcie kul ze szkła i metalu, na XVI wieczną Bastylię.





Warownia zbudowana jest  na zboczu góry.  Z której roztacza się przepiękny widok na miasto. Na górę prowadzi też stroma scieżka, jako alternatywa dla kolejki linowej. Widzieliśmy tam wielu  trenujących biegaczy. U stóp góry , nad samą rzeką Iserą, znajduje się Jardin des Dauphins- ogród spacerowy. Tutaj była szansa dla Ł na zabawę na fantastycznym placu zabaw.
Na koniec wiadomość dla miłośników sztuki. Znajduje się w mieście Musee de Grenobl z   ogromnym zbiórem dzieł sztuki m.in  obrazy Rubensa, Chagalla, Legera, Picassa, Matissea...  Niestety , w tym zatroskaniu o przyszłość naszej podróży i będąc w stanie permanentnego leniuchowania przeoczyliśmy godziny zamknięcia muzeum;). Na koniec dnia zajrzeliśmy tylko do Museum Stendhala.
Oczywiście były też kosumpcyjne przyjemności, czyli zakupy:)))). To ucieszyło 3/4 członków naszej drużyny!. Sklep Zapa. Lowuje;).






Komentarze