Trasa widokowa, trochę mniej wymagająca, chyba, że już się przyzwyczailiśmy,
bo podjazdy 100metrowe pokonujemy z marszu. Z porannych 19st C. pod koniec zrobiło się 26. Dzięki temu, że wstajemy wcześniej i wyjeżdżamy o 8.00 jest chłodniej. Po ulewach widać trochę zniszczeń na trasie, w uprawach, połamanych drzewach na trasie.
Jechaliśmy długo wzdłuż Izery (Alpy Izerskie). Pomału będziemy oddalać się od gór,
tymczasem dojechaliśmy na zabitą dechami wieś u podnóża gór, Izeron. Śpimy u państwa, co nie mówią po angielsku, a my po francusku, nie ma sklepu, ale jest restauracja, w której z wyglądu Chinka gotowała dla nas sezonowe warzywa. I tak jest dobrze!
Salon dla nas
Nasz nocleg











Komentarze
Prześlij komentarz