Liverpool 2.0

 Stwierdziłem, że muszę również napisać o tym niesamowitym doświadczeniu, jakim była wyprawa do liverpoolu, z mojej perspektywy.

Zacznę od tamtejszej rutyny. 

A więc dzień zaczynałem zazwyczaj wstając ok 10 30, po tym jak Włoch wchodził do mojego pokoju i mówił, że już późno i trzeba będzie się zbierać. Jak już się dobudziłem i ogarnąłem to zaczynaliśmy przygotowywać sobie obfite śniadanie składające się prawie zawsze z boczku , jajecznicy, kanapek i warzyw. 

Następnie zaczynała się jazda autobusem, która trwała mniej więcej 40min, więc czasem jak się nam nudziło to robiliśmy sobie parę wspólnych zdjęć 





Włoch zaczynał zajęcie o 13 10, a ja o 14 30, lecz i tak z nim jechałem tym samym autobusem, żeby było nam raźniej. Podczas gdy ja czekałem na swoje zajęcia zazwyczaj grałem w ping ponga z innymi ludźmi.





Potem przychodził czas na zajęcia, które nie zawsze były zbyt ciekawe, szczególnie jeśli zaczynało się odgrywanie ról lub śpiewanie piosenek!? Czego się nie spodziewałem w zaawansowanej grupie.




    

Łącznie zajęcia trwały 3h, ale były podzielone na dwie 1,5 godzinne części oraz 15 minutową przerwę między nimi, podczas której też graliśmy w ping ponga.


Kończyliśmy zajęcia o 17 45 i nasuwało się pytanie "co robimy teraz?". I okazuje się, że odpowiedzi było naprawdę sporo...

Czasami szło się do zakwaterowania innych uczniów.







 


Czasem szło się na kręgle




 Czasem poszło się coś zjeść







Chodziło się też na plażę



Czasem po prostu na miasto






Bywało też, że szło się na siłownię




 Lecz gdy już się kończyły pomysły to wracało się do domu, w którym gościli nas Stephen i Sarah (niezwykle mili i uprzejmi ludzie)
Razem ze mną i z Włochem mieszkał jeszcze Szwajcar i Francuz, którzy pokazali mi, że francuski rap potrafi być naprawdę dobry i teraz nawet zacząłem go słuchać. 

Gdy już zbliżał się wieczór i byliśmy po kolacji to czasami wybieraliśmy się z włochem na spacer i sobie rozmawialiśmy o róznych sprawach.



Potem czasem jak zgłodnieliśmy to po powrocie robiliśmy sobie płateczki


No więc tak w skrócie ten wyjazd był jednym z moich najlepszych doświadczeń w życiu, gdzie poznałem wielu wspaniałych ludzi, spośród których z niektórymi jeszcze utrzymuję kontakt!!





Komentarze