Stwierdziłem, że muszę również napisać o tym niesamowitym doświadczeniu, jakim była wyprawa do liverpoolu, z mojej perspektywy.
Zacznę od tamtejszej rutyny.
A więc dzień zaczynałem zazwyczaj wstając ok 10 30, po tym jak Włoch wchodził do mojego pokoju i mówił, że już późno i trzeba będzie się zbierać. Jak już się dobudziłem i ogarnąłem to zaczynaliśmy przygotowywać sobie obfite śniadanie składające się prawie zawsze z boczku , jajecznicy, kanapek i warzyw.
Następnie zaczynała się jazda autobusem, która trwała mniej więcej 40min, więc czasem jak się nam nudziło to robiliśmy sobie parę wspólnych zdjęć
Włoch zaczynał zajęcie o 13 10, a ja o 14 30, lecz i tak z nim jechałem tym samym autobusem, żeby było nam raźniej. Podczas gdy ja czekałem na swoje zajęcia zazwyczaj grałem w ping ponga z innymi ludźmi.
Potem przychodził czas na zajęcia, które nie zawsze były zbyt ciekawe, szczególnie jeśli zaczynało się odgrywanie ról lub śpiewanie piosenek!? Czego się nie spodziewałem w zaawansowanej grupie.
Łącznie zajęcia trwały 3h, ale były podzielone na dwie 1,5 godzinne części oraz 15 minutową przerwę między nimi, podczas której też graliśmy w ping ponga.
Kończyliśmy zajęcia o 17 45 i nasuwało się pytanie "co robimy teraz?". I okazuje się, że odpowiedzi było naprawdę sporo...
Czasami szło się do zakwaterowania innych uczniów.
Czasem poszło się coś zjeść
Chodziło się też na plażę
Czasem po prostu na miasto
Bywało też, że szło się na siłownię






































Komentarze
Prześlij komentarz