Portugalia. Juz tu byliśmy kilka lat temu na rowerach. Nasze nogi mają pamięć dobra, ale krótka, bo znów jesteśmy i ... góra -dół i juz prawie miasto, a przed nami kolejny stromy podjazd. Słońce pali bezustanie, bez taryfy ulgowej. Nic to, bo otaczają nas piekielnie urokliwe miejsca, do których dojeżdżamy. Moura w języku portugalskim oznacza Mauretańska dziewczynę. Legenda głosi, że była córką arabskiego gubernatora i na wieść o śmierci ukochanego rzuciła się z tutejszej wieży. Polecamy również te wieże wraz z kompleksem Castelo de Moura. Bedac w Maurze trzeba zobaczyć najlepiej zachowana w Portugalii dzielnice mauretańska. To tylko trzy ulice i placyk , który tworzy niezwykły klimat. Dzisiaj po wielu trudach dotarliśmy do Serpy małego miasteczka, które słynie Z produkcji sera owczego. Na uwagę zasługuje arabski zamek oraz lśniące w słońcu mury kościoła. To co pozwoliło nam tu dzisiaj dotrzeć to Nasz General T. , Lider G, oraz wesoły majtek Ł. Dziękuję z tego miejsca lokalnymu kucharzem z Baru O GATO , który nakarmil nas wyśmienicie i przywrócił siły. Ps. Niestety, w trasie kolejne dwie gumy złapalismy. Generał ze swoim majtkiem w pocie czoła zaradzili katastrofie.
Komentarze
Prześlij komentarz